środa, 17 lipca 2013

Rozdział 15

Poczułam straszny ból głowy, przeszywający mnie całą. Jęknęłam z bólu, przewracając się na drugi bok. Momentalnie, światło przedostające się do pokoju, zaczęło razić mnie w oczy. Zerwałam się na równe nogi, przypominając sobie o pracy, jednak opadłam znów na łóżko,gdy ból głowy znów się odezwał. Jakie to szczęście, że pracowałam dzisiaj na popołudniu. Wczoraj nieźle zabalowałam. Powoli zaczynałam sobie przypominać wszystkie, a może prawie wszystkie wydarzenia, z poprzedniego dnia. Rozszerzyłam szeroko oczy, rozglądając się dookoła. W stu procentach to nie był mój pokój. Moja podświadomość zaczynała panikować, wymyślając sobie jakieś czarne scenariusze.
 Potrząsnęłam głową i mimo bólu wstałam z łóżka. Byłam w samej bieliźnie. No pięknie. Zamknęłam oczy i w myślach nieźle się ochrzaniłam. Przecież powinnam wiedzieć gdzie jestem. Już więcej nie będę piła żadnego alkoholu. Nigdy.
 Moja sukienka leżała na krześle, koło dużego łóżka. Dopiero teraz mogłam przyjrzeć się dokładnie pokoju, w którym się aktualnie znajdowałam. Był biały z odcieniami beżu. Zadbany, w dobrym stylu, wcale nie było bałaganu. Na środku pokoju było łóżko, stojąco pod ścianą. Na przeciwko była duża, ładna szafa. Przez chwilę przeszło mnie przez myślę, że mogłabym tak zajrzeć, dowiedziałabym się przez to w kogo pokoju jestem. Szybko odgoniłam od siebie takie myśli. Co jak co, ale nikomu nie będę grzebać w rzeczach.
 W pewnym momencie usłyszałam jakiś hałas z dołu. Momentalnie podskoczyłam, a moje serce zaczęło mocniej bić. Nie, że myślałam, że nikogo nie ma. Po prostu przestraszyła mnie myśl, że nie wiem kto tam jest. Nie wiem nawet gdzie ja jestem.
 Zamknęłam oczu i walczyłam sama ze sobą, w środku. Przecież nic mi się nie stanie. Będę musiała kiedyś przecież tam zejść. W końcu dowiem się u kogo jestem w domu, a przy tym może co się stało wczoraj. Powinnam zejść na dół. Teraz. W końcu nacisnęłam na klamkę od drzwi i lekko je uchyliłam. Poczułam zimny powiem wiatru, na swoim ciele. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Przecież nie miałam na sobie swojej sukienki i byłam tylko w bieliźnie. Wróciłam z powrotem do pokoju i włożyłam na siebie swoją sukienkę. Otworzyłam drzwi i niepewnym krokiem zaczęłam iść w stronę schodów. Dom był naprawdę duży i było tutaj masę drzwi. Gdybym ja tutaj mieszkała, na pewno bym się zgubiła. Usłyszałam znów jakiś odgłos, schodząc po schodach. Przynajmniej wiedziałam, w którą stronę mam iść.
 Zatrzymałam się na chwilę, biorąc głęboki oddech. Zrobiłam krok w przód i znalazłam się w kuchni. Tak, to zdecydowanie była kuchnia. Była ładna, bardzo duża. Dokładnie obejrzałam całą kuchnię, w końcu zatrzymując wzrok na...
-Harry? -zapytałam momentalnie.
Chłopak odwrócił się w moją stronę. Ojć, nie chciałam mówić tego na głos.
-Molly, miło że już wstałaś -uśmiechnął się do mnie. -Siadaj. Zjedzmy razem śniadanie. -powiedział, pokazując na stół, na środku kuchni.
Posłusznie zasiadłam na jednym z drewnianych krzeseł. Nadal nie mogłam uwierzyć, że jestem w domu Harry'ego. Oczywiście odetchnęłam z ulgą. Dobrze, że nie jest to jakiś nieznajomy psychopata, czy jakoś tak. Tylko... Harry mnie uratował. Wczoraj uratował mnie ten Harry. Ten, który tak mnie nienawidzi. Dlaczego? Dlaczego to zrobił?
 Harry ustawił przede mną talerz z świeżo usmażonymi naleśnikami. Sam zasiadł na przeciwko mnie i zaczął jeść.
-Nie rozumiem... -zaczęłam.
-Czego? -przerwał mi.
-No bo wczoraj.. -nie wiedziałam, jak to wytłumaczyć.
-Ach tak. No byłoby miło usłyszeć podziękowania.
-Dziękuję. -odparłam niepewnie.
-Nie ma sprawy. Pewnie zastanawiasz się co tutaj robisz, więc od razu uprzedzę twoje pytanie. Zasnęłam u mnie w aucie kiedy odwoziłem cię do domu, a nie wiedziałam gdzie mieszkasz, więc musiałem przywieźć cię tutaj. -wyjaśnił. -Jedz -dodał po chwili.
Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam po woli jeść. Przyznam szczerze, Harry był bardzo dobrym kucharzem, chodź to wcale nie zmieniało mojego zdania o nim. Szczerze go nienawidziłam i nie miałam zamiaru tego zmieniać. Przecież tyle razy mnie obraził. Był po prostu świnią. A może się zmienił. Przecież  nie zrobił by tyle rzeczy dla kogoś kogo nienawidzi, prawda?
-Chciałbym porozmawiać z tobą o Louis'ie. Ty jako jedna masz teraz z nim kontakt. Nikt z nas nie potrafi do niego dotrzeć. Odszedł z zespołu i nie ukrywam, że to przez ciebie i właśnie dlatego chciałbym prosić cię o pomoc. -urwał na chwilę. -Chciałbym abyś namówiła go by wrócił do zespołu. Widziałem jak na ciebie patrzy, jak cię broni. Chyba się w tobie zakochał i nie wiem co było jego większym błędem. Miłość do ciebie czy decyzja odejścia z zespołu. -Ach, jednak ludzie się nie zmieniają.
Jeśli to była prawda. To co mówił Harry. Jeśli to przeze mnie. Dobrze wiedziałam, że tego musiał być jakiś wielki powód. Właściwie to nie miałam nic wspólnego z jego decyzją. A może miałam? Mimo wszystko czułam się winna. Winna tego wszystkiego. Powinnam zostawić go w spokoju. To był błąd, zaprzyjaźnienia się z nim. To on popełnił błąd przyjaźniąc się ze mną.
-Chciałbym abyśmy zawarli umowę. -zaczął poważnie.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Chciałbym abyś zrobiła trzy rzeczy.
-Jakie? -zapytałam lekceważąco.
Jakim prawem mam niby robić cokolwiek dla niego?
-Masz rozkochać w sobie Louis'a, namówić go powrotu do zespołu i rtak po prostu odejść z jego życia. Rozumiesz? -spojrzał na mnie poważnie.
Czy on sobie ze mnie żartuje?
-Mam rozkochać w sobie Louis'a? A to niby po co? -zapytałam kpiąco.
-Po to, że gdy od niego odejdziesz. On dowie się jaka naprawdę jesteś i nie będzie chciał cię już znać. Masz na to siedem dni. Tylko tyle. Jeśli ci się nie uda zrobić tego w takim czasie, Louis dowie się. Dowie się o tym, jak naprawdę poznałaś Tom'a. Tą prawdziwą historię. -wyjaśnił.
-Jaką prawdziwą historię? -zapytałam, drżącym głosem.
-Andigawen. Mówi ci to coś? -zapytał, śmiejąc się.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Więc, rozumiem, że w to wchodzisz? -zapytał, wyraźnie wyglądając na zniecierpliwionego.
Kiwnęłam głową potwierdzająco. Nie miałam innego wyjścia, jak się tylko zgodzić.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem rozdział krótki. Mogę wam jednak obiecać, że kolejne rozdziały, chodź będą dodawane żadko, to będą dwa razy dłuższe.
Kocham was wszystkich bez wyjątku. Dziękuję że czytacie. :*
Coś mi się wydaje, że to opowiadanie jest strasznie pogmatwane czy jakoś tak... ;) Jednak, mam nadzieję, że teraz jakoś to się wszystko wyrówna i będzie już takie bardziej logiczne i łatwiejsze do ogarnięcia. :)
Ps. Macie już jakieś przypuszczenia co do prawdziwej historii, jak Molly poznała Tom'a? :)
Liczę na długie komentarze.
Ps. Macie jakieś pytania: ASK

11 komentarzy:

  1. Niestety nie domyślam się jak go poznała. Świetny rozdział!<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział może i jest krótki, choć już sama nie wiem... Ale jest bardzo fajny. Ja nie wiem co oznacza te słowo, którego nie potrafię napisać. Chyba, że powinnam wiedzieć i nie czytam uważnie. Zdarza mi się to czasem! Pisz dalej, bo jest super. A Harrego na serio coś boli... Ten warunek jest okrutny... Ale dupek z niego!
    http://ostatni-wdech.blogspot.com/ - mój blog, a wkrótce autorska książka
    Zapraszam serdecznie, ukazał się prolog ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o to jak oni się poznali mam pewnie przypuszczenia, ale mam nadzieję ze nie będą one prawdą.
    Czekam na next.
    Pozdrawiam ;*

    P.S. Aha zapomniałabym rozdział wcale nie jest taki krótki. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział. Niestety nie domyślam się tego co Hazza miał na myśli mówiąc o tym chłopaku, Tom'ie. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział może trochę krótki ale co z tego. Są wakacje, ludzie chcą odpocząć, ważne też, że wogóle coś dodałaś :).
    Podejrzewam jak Molly poznała Tom'a ale nie chcę żeby moje myśli okazały się prawdą.
    Jestem ciekawa co wymyślisz dalej. Czekam na nexta i zapraszam do mnie na blogi :). Miło było by poznać twoją opinię :).

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny, cudny, ekstra nie wiem jaak to opisać. Ale genialnie piszesz, mam nadzieję że napiszesz jeszcze koniec na chasing, bo jeżeli nie zabiję cię sztucznym pistoletem :D albo miotłą moich braci :D. Hyhy *_*.
    NIe no ciebie bym nigdy nie zabiła.. KOCHAM CIĘ :*

    OdpowiedzUsuń
  8. przeczytałam jeden rozdział i jest taki świetny, ze chyba inne przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama nie wiem czy ten rozdział jest krótki. Jak dla mnie jest normalny. Nie za długi, nie za krótki. Bardzo fajnie wszystko opisujesz. Można sobie łatwo wyobrazić dane sytuacje. Jest jeden mały błąd, mianowicie napisałaś ,,rtak'' zamiast ,,tak''. Ale to nic, bo każdemu się zdarza, a rozdział jest Genialny ! Zazdroszczę talentu do pisania. Ja w tej dziedzinie mam dwie lewe ręce. WENY !
    http://just--art.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój blog został nominowany przeze mnie do The Versatile Blogger. Więcej informacji na http://last-first-kiss-alas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy