Zadrżałam słysząc znajomy głos. Tom. Byłam pewna, że to on, tylko nie rozumiałam co on tutaj robił. Dlaczego musiałam akurat być w tym samym miejscu, w tym samym czasie akurat co on? Nie mógł być to ktoś inny? Ktokolwiek.
Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy się od niego uwolniłam i zaczęłam uciekać. Przepychając się pomiędzy nieznajomych mi ludzi, w końcu go zgubiłam, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Czego on ode mnie chciał? Nie mógł mnie po prostu zostawić w spokoju? Moje życie jest już dość popaprane bez niego. Nie potrzebuję kogoś kto to jeszcze bardziej skomplikuje.
Biegłam na przód, na chwilę odwracając się do tyłu, by zobaczyć czy czasem mnie nie goni. W pewnym momencie przez przypadek na kogoś wpadłam. Odwracając się dostrzegłam Louis'a. Na szczęście właśnie jego.
-Co się stało? -zapytał, uważnie mi się przyglądając.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Po co mówić, że uciekałam przed Tom'em? Nie sądzę aby było to ważne.
-Nic. -odparłam niepewnie.
-Biegłaś.
-Yy..bo.. po prostu, nie ważne. -powiedziałam z nadzieją, że da sobie spokój.
Nadal mi się uważnie przyglądał, jakby chciał wyczytać z moich oczu dlaczego uciekałam. To było oczywiste, że nie miałam zamiaru mu powiedzieć dlaczego. To nie była jego sprawa, tylko moja. On nie miał z tym nic wspólnego.
-Chcę już wracać. -powiedziałam niepewnie.
Louis skinął głową, po czym złapał mnie za rękę. Zaczęliśmy iść w stronę stolika, przy którym wcześniej siedzieliśmy. Gdy w końcu pożegnaliśmy się z Billy'm, Dave'm i Katrin, wyszliśmy z klubu. Na dworze było zimno, o wiele bardziej zimno niż wcześniej. Założyłam na siebie swoją czarną kurtkę i zaczęłam iść prosto za brunetem. Chłopak otworzył mi drzwi od auta, a ja weszłam do środka. Po chwili sam także wszedł. Gdy jechaliśmy czułam się niezręcznie. Nikt z nas nic nie mówił. Była cisza. Czułam się źle, że musiał wracać tylko dlatego, że ja chciałam. Mogłam przecież zamówić sobie taksówkę.
Odwróciłam się w stronę okna, w głowie nucąc jakąś melodię. Zastanawiałam się o czym teraz myśli. Dlaczego prawie nic nie mówi? Chciałabym aby coś powiedział. Cokolwiek. To dziwne uczucie siedzieć w ciszy z Louis'em. Ta cisza była inna niż wszystkie pozostałe. Zaczynałam ją powoli lubić i może właśnie dlatego chciałam aby ja przerwano?
W pewnym momencie mój telefon zadzwonić. Podskoczyłam na jego dźwięk. Niezdarnie wyjmując telefon z torebki, przyłożyłam go do ucha.
-Halo? -zapytałam.
Cisza. Nikt się nie odzywał. Rozłączyłam się z powrotem chowając swój telefon. Spojrzałam w stronę Louis'a. Był taki skupiony na jeździe. Wydawało się, że o czymś myśli. Jakby nad czym intensywnie rozważał. PRzyglądając mu się dość długo, mój telefon po raz kolejny zadzwonił. Podskoczyłam na krześle i wyjęłam go z torebki, ignorując wzrok Louis'a.
-Halo? -zapytałam, bawiąc się swoimi palcami.
-Halo? -powtórzyłam, gdy znów nikt nic nie mówił.
Rozłączyłam się i dyskretnie spojrzałam w stronę bruneta. Widziałam jak otwiera swoje usta, by zapewne o coś zapytać, ale mu przerwałam.
-Nic nie mów. -powiedziałam.
Nie miałam ochoty na jego pytania. Kto dzwonił? Co to za numer? Albo coś w tym stylu. Chciałam jedynie wrócić do domu i wziąć gorącą kąpiel.
Gdy w końcu dojechaliśmy na miejsce, niezręcznie się czując, zaczęłam kręcić się na krześle. Chciałam coś powiedzieć, ale nie za bardzo wiedziałam jak. W pewnym sensie czułam się dziwnie. Miło spędziłam dzisiejszy wieczór z Louis'em. Oczywiście mogło być lepiej. Na przykład jakbym nie spotkała Tom'a, ale nie bardzo się tym przejmowałam. Wiedziałam, a raczej miałam taką nadzieję, że da sobie spokój. Chodź on tak szybko nie odpuszcza, to przecież nie będzie mnie prześladował, prawda? Zastanawiałam się, dlaczego dzisiaj tak po prostu odpuścił? Dlaczego pozwolił mi uciec? Jak udało mi się wydostać z jego uścisku? To wszystko było dziwne. Bardzo dziwne.
Nawet nie zauważyłam kiedy się zamyśliłam i przestałam kontaktować, do czasu gdy Louis zaczął wymachiwać swoją ręką przed moją twarzą.
-Zostajesz tutaj czy wracasz do domu? -zapytał, lekko się śmiejąc.
Zarumieniłam się delikatnie. Odkąd się zatrzymaliśmy minęło parę minut, nawet więcej niż parę.
-Dziękuję. -powiedziałam uśmiechając się i odpinając swój pas bezpieczeństwa.
-Dziękujesz? Za co? -zapytał, lekko zdziwiony.
-Za dzisiaj. Naprawdę świetnie się bawiłam. -odparłam, bawiąc się swoimi palcami.
-Ja też. -powiedział, uśmiechając się do mnie.
***
John jest naprawdę czasami strasznie denerwujący. Nie dość, że mnie parszywie obudził, a była niedziela, to jeszcze postanowił włączyć głośną muzykę, nie dając mi spać. Znam go już dość długo i wiem, że lubi wcześnie wstawać, ale do jasnej cholery powinien też uszanować to, że ja chcę spać. Dobra, wiem to jego dom i może robić w nim co chce, ale przecież jest niedziela. Ludzie jeszcze o tej godzinie śpią.
Zła wstałam z łóżka, kierując się w stronę drzwi. Miałam ochotę go zamordować. Nienawidzę gdy ktoś mnie budzi, w dodatku wczoraj poszłam późno spać.
Schodząc po schodach na dół, planowałam zemstę. Obiecuję mu, że dzisiaj tak szybko nie zaśnie. Odechce mu się już wstawania wcześnie rano.
John stał przy blacie w kuchni, tyłem do mnie. Coś gotował.
-John, wyłącz to! -krzyknęłam mu do ucha.
Chłopak zaskoczony moim widokiem w końcu wyłączył muzykę. Nareszcie.
-Obudziłeś mnie. -powiedziałam, jak pięciolatka krzyżując ręce na piersi i tupiąc nogą.
-Przepraszam... -zaczął, na chwilę przerywając i spoglądając w stronę gdzie gotował. -Zrobiłem twoje ulubione naleśniki. -dokończył, uśmiechając się.
Uśmiechnęłam się szeroko, zapominając o moim dość nieprzyjemnym poranku. Kochałam John'a jak własnego brata i nie mogłam się na niego długo gniewać, przecież i tak musiałabym w końcu wstać.
***
Cały dzień spędziłam na oglądaniu nudnych filmów i obżeraniu się chipsami. Byłam sama. Niestety John musiał gdzieś wyjść, zaraz po tym gdy ktoś do niego zadzwonił. Powiedział, że opowie mi wszystko później. W pewnym sensie cieszyłam się, że z nim mieszkam. Gdybym mieszkała sama, czułabym się o wiele bardziej samotna, siedząc w domu.
Mój telefon zaczął dzwonić, zaraz po tym, gdy wygodnie usiadłam na kanapie. Sięgnęłam po niego ręką. Biorąc go do dłoni odebrałam, nawet nie patrząc na wyświetlacz.
-Halo? -zapytałam.
-Cześć, Moll! Jak się masz? -usłyszałam radosny głos Kayly.
-Cześć Kayla. W porządku, a ty?
Cieszyłam się, że do mnie zadzwoniła. Poczułam się tak jakoś lepiej, żywiej.
-Ja też. Chciałam się ciebie o coś zapytać.
-Taak?
-Czy poszłabyś dzisiaj ze mną na imprezę?
Przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. Z jednej strony nie miałam dzisiaj ochoty by gdzieś wychodzić, a z drugiej strony nie chciałam zostawać w domu. W ostateczności się zgodziłam.
-To wspaniale! Przyjadę do ciebie o dziewiętnastej! Będzie naprawdę fajnie! Już nie mogę się doczekać! Do zobaczenia! -mówiła tak szybko, że ledwo ją rozumiałam.
-Do zobaczenia. -odpowiedziałam, śmiejąc się.
Ona była naprawdę osobą lubiącą zabawę i szaloną. Chodź krótko ją znałam, nawet bardzo krótko, to polubiłam ją. Wiedziałam, że można jej ufać. To raczej typ osoby zawsze uśmiechniętej.
Wstałam z wygodnej kanapy i żywnym krokiem poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam przeszukiwać szafę w poszukiwaniu czegoś w co mogłabym się ubrać. W końcu znalazłam odpowiednią sukienkę i poszłam w stronę łazienki.
-----------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam WAS mocno. Po pierwsze za to, że tak rzadko ostatnio dodaję rozdziały, a po drugie za ten rozdział. Tak wiem, nie wyszedł mi. Totalne dno. Niestety, ale nie umiałam napisać czegoś lepszego, a tak dokładniej to mi się raczej nie chciało. Ostatnio wydaje mi się, że pisanie nie jest dla mnie i chyba naprawdę się nie mylę.
Jeśli będzie dziesięć długich komentarzy, to kolejny rozdział pojawi się w środę. ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie usuwaj bloga. Masz bardzo ciekawe pomysły. Pamiętam, kiedy koleżanka podała mi adres tego bloga. Niemal cały czas sprawdzałam, czy czegoś nie dodałaś. Ja bym w życiu nie umiała tak napisać, dlatego patrząc na takie blogi, jak ten zawiesiłam swojego. Naprawdę będzie mi bardzo przykro, jeśli go usuniesz, bo uwielbiam go czytać. I błagam, nie jestem dobra w dawaniu długich komentarzy, więc już kończę i ostatni raz proszę nie kończ swojej twórczości.
OdpowiedzUsuńZ głębi serca - Alice *.*
Wmawiaj sobie że ten rozdział jest nie udany. Jest świetny. Kocham tego on bloga. Należy on do moich ulubionych<3 jestem ciekawa co chce od niej Tom. Awww... Ja chce. Aby lou i ona byli razem<3 sweet rozdział!
OdpowiedzUsuńTO JEST ZAJEBISTE, CUDOWNE, EKSTRA NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU. JEŻELI NIE NAPISZECIE TUTAJ 10 DŁUGICH BARDZOOOOOOOO DŁUGICH KOMENTARZY. To udupie was w rosolę, uwierzcie ja umiem wszystko XD!
OdpowiedzUsuńMasz napewno dodać w środę.
I pamiętaj, że ja tu jestem i cię obserwuje na gg XD
AGA! I Jeszcze masz i pomóc w You Only Life Once XD
Wmawiaj sobie, że pisanie jest nie dla Ciebie i w końcu w to uwierzysz. A ja tego nie chcę. Bo piszesz bardzo fajnie. A na brak weny narzeka każdy kto pisze. I to, że rozdział czasami nie jest taki jakbyś chciała nie oznacza, iż powinnaś przestać pisać.
OdpowiedzUsuńA rozdział jest bardzo fajny. Jestem bardzo ciekawa, kto tak do dziewczyny wydzwaniał :)
Życzę Ci dużo weny :*
Powiem tak rozdzial pod koniec troche nudny, ale za to początek: REWELACYJNY!! Masz talent i nie martw sie tak to jest jak sie dlugo nie pisze gdy bedziesz pisac na bieząco to wprawa znowu wróci, mam nadzieje ze w nastepnym rozdziale bedzie sie duzo dzialo ;***
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział!! Podziwiam coe za to ja świetnie piszesz, naprawde!! Oby tak dalej bo nie tylko ja ale i inni czytelnicy czekamy z niecierpliwośćia na nastepny rozdzial <33
OdpowiedzUsuńKocham twój blog. Jest po prostu zajebisty. A rozdział świetny. Warto było czekać :-)
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent :-) też chciałabym tak pisać.
Kocham twój blog! Dodawaj częśćiej wpisy. Nie mogę sie doczekać następnego :) Bardzo ciekawy rozdział i czekam na więcej. Ciekawi mnie co się zdarzy dalej. Nie przestawaj pisać bloga, bo jesteś w tym naprawdę dobra :*
OdpowiedzUsuńczęściej *
OdpowiedzUsuńKURWA, CZYTASZ TY TROCHE POD POSTAMI?! WIESZ, CO TO ZNACZY ''DŁUGI KOMENTARZ''?! JA PIERDOLE IDIOCI WSZĘDZIE! TY EGOISTO ZASRANY! LUDZIE TU CIERPIĄ, BO MUSZĄ TAK DŁUGO CZEKAĆ NA KOLEJNY A TY OD NIECHCENIA POCIŚNIESZ SE TYLKO ZJEBANE ''częściej *'' O TYM BLOGU MOŻNA BY WYPRACOWANIA PISAĆ, A TY TYLKO ZWYKŁE ''częściej''. CZĘŚCIEJ TO TY SRAĆ MOŻESZ!
UsuńPrzepraszam, jeśli kogoś obraziłam swoim rozwiniętym słownictwem. Wybacz autorko bloga.
UsuńDziewczyny, spokojnie. :) Bez spiny. :*
UsuńNareszcie. :)
OdpowiedzUsuńRozdział może trochę krótki, ale jest wciągający. ;)
Mam nadzieję że nadal będziesz pisać.
Pozdrawiam i życzę weny ;*
P.S. Czekam na następny.
Bożeee, uwielbiam Twojego blogaa. Zajebiste rozdziały (przepraszam za wyrażenie)! Maszzz ogromnyy talent do pisania. Blog baaardzo wciągający tak samo jak i rozdziały na nim. Ciekawi mnie co bedzie dalej? Co sie stanie na imprezie i czy wogóle coś się stanie? Również życzę Ci weny i czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRozdział według mnie jest dobrze napisany, ale spodziewałam się więcej akcji po tym jak ukaże się Tom. Ale cóż to twoja interpretacja... Nie będę się w to mieszać. Jestem ciekawa imprezy. Kocham twojego bloga. I pisanie jest dla ciebie!
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział pierwszy i prolog: http://belivingin.blogspot.com/
WENY bo zawsze się przyda xx
czy ty oszalałaś???! ten rozdział jest ŚWIETNY!!! bosko piszesz...uwierz mi :*** nie za bardzo lubię czytać xD KOCHAM TWOJEGO BLOGA!!! ♥ ♥ ♥ mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział...nie mogę się go doczekać :3 jestem baaaardzo ciekawa co się wydarzy na tej imprezie....no i co z tym Tom'em....no i z Louis'em...mam nadzieję, że już w kolejnych rozdziałach będą już razem....życzę ci weny i udanych wakacji :**** ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuń