wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 5

Kompletnie nie mogłam zasnąć. Nie wiem czy było to spowodowane moimi myślami którymi zaczynałam się już po woli męczyć czy tą burzą której się bałam. Louis pożyczył mi swoją błękitną koszulę która sięgała mi do połowy ud. Nie miałam przecież tu niczego. Ani telefonu ani pieniędzy po prostu nie miałam nic co wiązało się z tym że jednak będę musiała wrócić do domu po rzeczy. Nie chciałam tego. Nie chciałam tam wracać a przecież będę musiała. Może jakoś uda mi się tam przyjść gdy nie będzie Tom'a. Miałam taką nadzieję.
 Słysząc kolejny głośny grzmot wstałam z łóżka. Już miałam tak w swojej naturze że strasznie bałam się burz. Tak było i tym razem. Po woli wyszłam z ciemnego pokoju. Wychodząc na korytarz na chwilę się zatrzymałam. Najchętniej obudziłabym teraz Louis'a by nie czuć się taka samotna i by się tak już nie bać. Jednak postanowiłam że go nie będę budzić. Siedzę mu na głowie i jeszcze mam go po nocach budzić. Nie co to to nie. Aż taka zła to nie jestem.
 Zeszłam lekko skrzypiącymi schodami na dół. Stojąc przed drzwiami kuchni rozejrzałam się dookoła odkręcając się wokół własnej osi. Wszędzie było bardzo ciemno. Dom wydawał się dwa razy większy niż w dzień. Powolnym krokiem weszłam do kuchni. Odwróciłam się i o mało zawału nie dostałam. Moim pierwszym wrażeniem było to że ktoś się włamał jednak był to tylko Louis. Chłopak lekko przestraszony podniósł głowę do góry słysząc mój krzyk. Jego twarz oświetlona lekkim światłem wydostającym się z lampki była lekko zdziwiona gdy mnie zobaczył. Wyglądało na to że chłopak też nie mógł spać. Poczułam się lekko lepiej wiedząc że nie tylko ja nie śpię.
 Stałam chwilę jak słup wpatrując się w chłopaka. Nie zwracałam w ogóle na to uwagi do póki chłopak nie odchrząknął. Otrząsnęłam się i powolnym krokiem podeszłam do lodówki. Wyjęłam z niej mleko i wlałam je sobie do wysokiej przezroczystej szklanki którą wyjęłam z górnej półki znajdującej się nade mną. Chłopak dokładnie śledził każdy mój ruch. Napiłam się stojąc nadal tyłem do niego. Odwróciłam się i zasiadłam koło niego na krześle.
-Też nie możesz spać? -zapytałam niepewnie.
Chłopak tylko kiwnął głową. Siedzieliśmy w kompletnej ciszy. Błądziłam wzrokiem po kuchni byle by tylko nie spojrzeć na bruneta który uważnie mi się przyglądał. Czułam się przez to trochę niezręcznie. Podskoczyłam na krześle słysząc kolejny grzmot. Usłyszałam cichy śmiech bruneta. Odwróciłam się w jego stronę patrząc na niego zła.
-Bardzo śmieszne. -powiedziałam nadal zła.
Chłopak nie mógł opanować swojego śmiechu. Wstałam z krzesła by za chwilę wyjść jednak chłopak złapał mnie za rękę.
-Siadaj. -powiedział już się nie śmiejąc.
Rozejrzałam się dookoła po czym ponownie zasiadłam na drewnianym krześle. Znów siedzieliśmy w ciszy. Zaczynałam mieć już jej dość. Mieć już dość tej ciszy która panowała między nami. Za każdym razem gdy się widzimy jest cisza. Parę razy coś powiemy a później cisza. Zaczynało mnie to już denerwować. No i jeszcze Louis cały czas mi się przyglądał. Nie rozumiałam dlaczego.
-Dlaczego cały czas mi się przyglądasz? -zapytałam lekko oburzona.
Chłopak spuścił głowę patrząc tępo w stół. Wyglądał na speszonego. Poczułam się trochę źle bo lekko na niego nakrzyczałam.
-Przepraszam. -wyszeptałam cicho z poczuciem winy.
-Nie masz za co przepraszać. To ja przepraszam że tak się ci przyglądam. -powiedział. -Sam nie wiem dlaczego to robię. -dodał cicho jakby mówił raczej do siebie niż do mnie.
-Dlaczego jesteś inny? -zapytałam niepewnie po dłuższym czasie.
Chłopak spojrzał na mnie dziwnie. Zapewne nie wiedział o czym mówię.
-Inny niż widzą cię inni. -dodałam trochę bardziej pewnie.
Chłopak nic nie odpowiedział. Wydawało się że zastanawiał się nad odpowiedzią. Nie chciałam na niego naciskać więc też nic nie mówiłam. Napiłam się mleka i odstawiłam szklankę na drewnianym stole z lekkim hałasem.
-Bo mam dość bycia kimś innym. Chcę w końcu być sobą. -powiedział.
Na początku nie rozumiałam o co mu chodzi jednak po chwili dotarło do mnie że chłopak odpowiada na pytanie. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Muszę wrócić do domu po rzeczy. -powiedziałam patrząc przed siebie.
-Pójdę z tobą. -powiedział stanowczo.
Nie chciałam zaprzeczać. Ostatnią rzeczą jaką chciałam zrobić to pójść tam sama. Cieszyłam się w głębi duszy że Louis to zaproponował. Nie byłabym na tyle dzielna by go o to sama poprosić.
-Będę musiała odejść z pracy. -powiedziałam raczej sama do siebie niż do Louis'a.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
-Może nawet lubię tą pracę mam dobre zarobki i w ogóle jest fajna ale męcząca i głupia. Mam głupią szefową i kamerzystę. -powiedziałam z grymasem na twarzy.
Chłopak zaśmiał się. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy tak chyba z jakieś dwie godziny. Polubiłam Louis'a. Wydawał się być bardzo fajnym facetem. Opowiadał mi o sobie o swojej pracy o swoim życiu a ja mu o sobie o tym co przeżyłam prawie całą swoją historię. Brunet uparł się że u niego zamieszkam przynajmniej do czasu gdy nie znajdę sobie jakiegoś mieszkania. Musiałam się zgodzić. Chłopak tak naprawdę zadecydował za mnie. Postanowiłam że jutro przyniosę do racy wymówienie. Miałam już jej dość. Sama nie wiem dlaczego. Przecież ją lubiłam. No tak dopiero teraz zrozumiała że to beznadziejna męcząca praca. Ach czasami trudno mnie zrozumieć.
***
Obudziły mnie promienie słoneczne przedostające się do pokoju przez lekko uchylone okno. Otwarłam zaspane oczy i lekko podniosłam się do góry jednak o chwili znów opadłam na miękki materac. Chciałam znów zapaść w sen. Przykryłam głowę poduszką odwracając się tak że leżałam teraz na brzuchu. Moje lenistwo przekraczało już wszelkie granice. Nigdy nie byłam leniem. Nigdy nie miałam problemu ze wstawaniem wcześnie rano. To ja zawsze byłam tym porannym ptaszkiem który o siódmej rano był gotowy do życia. Jak oparzona wstałam z łóżka gdy w końcu dotarło do mnie że przecież powinnam pójść do pracy. Lekko się uspokoiłam no bo przecież mam złożyć wymówienie. Jednak nadal byłam na siebie zła. Jak mogłam zachować się tak nieodpowiedzialnie. Tak nie powinnam się zachować. Nie powinnam tak po prostu olewać pracy. Przecież jeszcze nikogo nie powiadomiłam o tym że się dzisiaj nie zjawię i że mam zamiar odejść z pracy.
 Zapewne normalnie bym się teraz przebrała ale nie miałam przy sobie żadnych swoich rzeczy obrucz tych wczorajszych a Louis uparł się że wrzuci je do prania ze swoimi. Stałam w pokoju Louis'a a przecież nie przypominam sobie żebym tu wczoraj wieczorem wracała. A może mi się to przyśniło  A może przyśniła mi się ta wieczorna rozmowa z Louis'em. W głębi duszy miałam jednak nadzieję że nic mi się nie przyśniło.
 Wyszłam powolnym krokiem z pokoju. Bosymi stopami stąpałam po drewnianej podłodze. Schody lekko skrzypiały. Już w połowie drogi można było poczuć jajecznicę. Wyjrzałam zza drzwi. W kuchni tyłem do mnie stał Louis. Chodził gdzieś w tą i z powrotem. Wyglądał dość zabawnie. Zapewne chciał coś ugotować. Nie no przecież on już gotował. Po całym pomieszczeniu było czuć jajecznicę. Niepewnie zrobiłam krok do przodu poprawiając koszulę którą miałam na sobie. Po chwili Louis się odwrócił. Spojrzał na mnie. Zmierzył mnie dokładnie od stup do głów. Uśmiechnął się do mnie widząc moją dość dziwną minę. Nie wiedziałam co teraz mam zrobić. Usiąść przy stole czy może nadal tu stać a może sobie stąd pójść?
-No nareszcie wstałaś śpiochu. -powiedział śmiejąc się Lou.
Uśmiechnęłam się niepewnie do niego.
-Siadaj. Zrobiłem jajecznicę. Mam nadzieję że da się ją zjeść. -powiedział po czym odwrócił się w stronę patelni.
Niepewnie zasiadłam na drewnianym krześle przy prostokątnym stole. Uważnie przyglądałam się wszystkim ruchom Louis'a. Chyba wiedział że się mu przyglądam. Chodź stał tyłem byłam prawie pewna że się uśmiecha.
***
-Już idę! -krzyknęłam zza drzwi łazienki słysząc głos Louis'a który cały czas mnie poganiał.
Louis pożyczył mi jedną z sukienek Eleanor. No właśnie jego dziewczyny. Nie przypominam sobie by kiedykolwiek o niej wspominał. Wczoraj wieczorem opowiadał mi o sobie. Co prawda nie za wiele ale ani razu nie wspomniał o El. Nawet razem nie mieszkają. A przecież chyba powinni. Raczej nie zachowywali się jak para. Właściwe to ja przecież ani razu ich razem nie widziałam. A gazety piszą że są w sobie tak bardzo zakochani. Że nie mogą bez siebie żyć i że nie widzą po za sobą świata. Chodź pytanie o Eleanor mnie dręczyło to nie byłam na tyle odważna by się go o nią zapytać. Jakby chciał sam by o niej wspomniał.
 Wyszłam z łazienki będąc już gotowa. Szczerze mówiąc nie przepadam za sukienkami. Zakładam je tylko wtedy gdy powinno się je założyć. A nie tak po prostu. Jednak Louis nie mógł nic innego znaleźć. Wydawał się być nawet zadowolony z tego powodu.
 Zeszłam drewnianymi schodami na dół gdzie czekał już na mnie niecierpliwie Lou. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął.
-Ślicznie wyglądasz. -powiedział.
Spojrzałam na niego dziwnie. Wyglądałam... dziwnie. Po prostu dziwnie. Chodź miałam na sobie ładną sukienkę dobrze uczesane włosy to moje buty wyglądały jakby były kompletnie od czegoś innego. Trampki i sukienka. Szczerze mogłam powiedzieć że nigdzie bym tak nie wyszła. Niestety ale musiałam. Przecież musiałam pojechać do domu po rzeczy. Po drodze raczej nikt nie powinien mnie widzieć.
 Wsiadłam do samochodu chłopaka i zapięłam pasy. Niebo było pochmurne i zapowiadało się na deszcz. Zresztą jak to w Londynie chodź przez parę dni była bardzo ładna pogoda. Od domu Louis'a do domu Tom'a było dość daleko. Już w połowie drogi się rozpadało. Deszcz obijał się o szyby samochodu. Siedziałam odwrócona w stronę okna. Lubiłam taką pogodę. Lubiłam zapach deszczu. Lubiłam mokre ulice. O wiele bardziej lubię deszcz od słońca.
-Jesteśmy. -powiedział Louis zatrzymując auto.
-----------------------------------------------
Tak więc jest rozdział 5. Mam nadzieję że się wam podoba. :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Spamujcie pytaniami: http://ask.fm/ligusiaaaa

31 komentarzy:

  1. Bardzo mi sie podoba czekam na Rozdział 6 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny jak zawsze, czekam na następny.
    Była bym wdzięczna gdybyś mnie odwiedziła:
    *http://dobrzewybieraj.blogspot.com/ - moje życie
    *http://nowademi.blogspot.com/- Demi. BTR, 1D
    Weny życzę XOXO

    OdpowiedzUsuń
  3. super czekma na kolejny i kiedy dodasz prolog na tego bloga ze zwistunem

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fajny i czekam na next ;p
    Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie <3
    Czekam na następny rozdział ;p
    Życzę weny i pozdrawiam ;)
    Zapraszam do mnie ;)
    http://opowiadanie-o-one-direction-i-ja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo fajnie! PISZ DALEJ. jestem ciekawa co się stanie. < 3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham twoje opowiadanie <3 Uwielniam <3 Dziękuję za skomentowanie mojego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. nie mogę się doczekać normalnie akcji w domu :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawaj szybko next ! Zapraszamdo mnie kazdachwilajestlepsza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny! Czekam na kolejny!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Louis i Eleanor ♥
    kocham ♥
    zapraszam : http://adriennevarnish.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Super jest ;> Czekam na 6 :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Louis jest uroczy! Cieszę się, że dali się sobie poznać. I to słodkie ze strony Lou, że dał jej u siebie pomieszkać i ogólnie dosyć się o nią troszczy. Mam nadzieję, że wyniknie z tego coś ciekawego.
    Będę wpadać.
    Zapraszam na http://ohwilliamsburg.blogspot.com (:

    OdpowiedzUsuń
  15. Boskie, boskie, boskie :) Ciekawie się zaczyna znajomość Louisa i Molly ;> Może dalej będzie jeszcze ciekawiej :) No to czekam na kolejny rozdział i zapraszam również na mojego bloga http://youre-me-kryptonite.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  16. czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Podoba mi się Twój blog i to bardzo. Wszystko jest jak najbardziej okey, tylko mam jedno ale... powtórzenia. Ojj... trochę ich jest, ale ogólnie to jest super. Oby tak dalej.
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na nastepny.
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny szablon, podoba mi się twój styl pisania ;)
    Wpadnij do mnie ;)
    Pozdrawiam,
    ~Kate

    OdpowiedzUsuń
  19. opowiadanie nawet fajne, w niektórych miejscach trochę nudne i bywają błędy stylistyczne (przecinki) ;) ale jak na charakter rozdziału to dobry pomysł ;) moja ocena 8/10 ^.^

    http://japonskigeodeta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. O matko! Zakochałam się w wyglądzie Twojego bloga... jak ty to zrobiłaś?
    Co do tekstu, to świetny! Genialnie się czyta :)


    kawiarenka-balladyny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Cześć.Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award. Szczegóły u mnie na blogu:
    kopakisielbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Wow! Rozdział rewelacyjny *,*
    Weny, weny, weny i buziaki <3
    ~Caroline

    http://powrot-do-przyszlosci-1d-poland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Dopiero zaczęłam czytaćtwoje opowiadanie , ale nie żałuję . Jest świetne ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Boskie.!! <33 Zakochałam się,!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  25. Te opowiadania są najlepsze. Niemogę sie doczekać dalszych rozdziałów. <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Mmmm... Twoich historii po prostu nie można nie lubić, kochana. Czytam już piąty rozdział i nadal jestem wzruszona twoim genialnym blogiem.

    Powodzenia przy następnym rozdziale. Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  27. kocham to masz talent do pisanania :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy