środa, 15 maja 2013

Rozdział 7

W końcu wyszło na to że Louis znów postawił na sowim i nigdzie się od niego nie wyprowadziłam. Czasami zastanawiam się dlaczego to jest dla niego takie ważne. Dlaczego zależy mu tak bardzo bym jednak u niego została i z nim mieszkała. Tak naprawdę to nic o nim nie wiem. Prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Ja szukam nowej pracy a jego prawie w ogóle nie mam w domu. Przychodzi późnym wieczorem i od razu kładzie się spać. Czuję się u niego szczerze mówiąc jak jakiś intruz. Nie potrzebna nikomu osoba która siedzi mu na głowie. Czasem to że nie ma się z kim zamienić chodź by jednego zdania strasznie boli. Nie wiesz co ze sobą zrobić. Próbujesz wyjść na świat. Chcesz porozmawiać z każdym chodź by zwykłym sprzedawcą w sklepie. Jednak nie możesz nigdzie wyjść. Z każdym dniem zaczynasz zamykać się coraz bardziej. Zaczynasz uciekać od ludzi i zamykasz się w swoim małym świecie w którym już powoli wariujesz i nie dajesz rady żyć. I co zrobić w takiej sytuacji? Jak sobie poradzić? Wtedy sam nie dasz sobie rady. Potrzebujesz wsparcia bliskiej osoby która mimo twojego uparcia i tak ci pomaga i tak pokazuje ci jak ważne jest życie. Życie które nie kręci się tylko na oddychaniu istnieniu. Pokazuje ci że życie to miłość przyjaźń wiara nadzieja to marzenia. To rzeczy których my nie doceniamy. Najczęściej każdy z nas o nich zapomina bo nie można włożyć ich do kieszeni jak telefonu którego gdy go tam nie ma jest nam go brak. Zapominamy o ważnych rzeczach bo przestają dla nas istnieć. A one jednak nadal są i będą zawsze. Tylko że z czasem przestają mieć jakiekolwiek znaczenie bo wygasają razem z nami. Razem z naszymi uczuciami które ma coraz mniej ludzi na tym świecie.

 Włożyłam do swoje czarnej torby klucze i wyszłam z domu. Pogoda wyjątkowo dopisywała. Zresztą mój nastrój również. Wczoraj w końcu zobaczyłam się z John'em którego nie widziałam już dość sporo czasu. Chłopak tak naprawdę wcale się nie zmienił. Wciąż był taki sam. Wciąż był małym dzieckiem z piaskownicy z poczuciem humoru. Nie wiedziałam go jakiś miesiąc a widząc go czułam się jakbyśmy się nie widzieli całe życie. Opowiedziałam mu wszystko co wydarzyło się do tej pory. Potrzebowałam się wygadać. Czułam że w końcu mogę z kimś normalnie na ten temat porozmawiać. Nie miałam z kim. Do tej pory nie miałam z kim o tym porozmawiać. Louis nie chciał nie było na to czasu i tak naprawdę ja także nie chciałam. Mogłam o tym porozmawiać z każdym tylko nie z nim. Z nim nie umiałam rozmawiać o niczym a co dopiero o tym co przeżyłam. Z John'em jest zupełnie inaczej. Chłopak mówi tym samym językiem co ja. Potrafimy się dogadać. To że z nim jestem przebywam już mi w jakiś dziwny sposób pomaga. To że jest to połowa sukcesu. Przyjaciel przecież jest z nami zawsze. Co z tego że nasz kontakt jakimś dziwnym trafem urwał się na miesiąc? I tak jesteśmy przyjaciółmi i jestem pewna że mogę mu w stu procentach ufać. To tak jakby mój anioł stróż. Zawsze przy mnie. Może nie zawsze jest koło mnie ale duszą jest. Znalazł sobie miejsce w moim sercu gdzie na zawsze zamieszkał.
 Szłam na przód kołysając ręką. Czułam że to mój szczęśliwy dzień. Ja czułam się szczęśliwa. Dostałam pracę. W końcu. Szczerze mówiąc liczyłam na coś więcej niż jakaś tam zwykła praca w kawiarni no ale cóż.   Podobno żadna praca nie hańbi. Oczywiście mogłam szukać dalej. Miałam przecież pieniądze no i moja ostatni praca była dość dobra. Teraz każdy raczej powinien mnie przyjąć. Jednak pomyślałam a raczej poczułam że potrzebna mi jest zmiana. Zmiana która oddzieli moje tamte życie od tego dużą grubą kreską. Jeśli miało się to wiązać z tym że będę pracować w zwykłej kawiarni to nic się nie stało. Właściwie to zawsze chciałam tam pracować. Przyjmować zamówienia podawać ludziom kawę i sprzątać po nich. To przecież praca moich marzeń. Chodź szczerze mówiąc nie chciałam tam pracować to wmawiałam sobie że będzie super że polubię tą pracę i czułam że właśnie tak będzie. Miałam już dość siedzenia w czterech ścianach i nic nie robienia. To kompletnie nie jest do mnie podobne. Ja nie potrafię wytrzymać pięciu minut nic nie robiąc a co dopiero parę dni. Więc właśnie tak postanowiłam że każda praca jest dobra.
 Po jakiś trzydziestu minutach byłam już na miejscu. Szczerze mówiąc myślałam że zajmie mi to co najwyżej piętnaście minut. Na szczęście wyszłam z domu wcześniej i zdążyłam na czas.
 Stanęłam przed dość małym budynkiem. Pierwsze wrażenie? Zwykła mała kawiarnia. Takie miejsce gdzie można spokojnie usiąść i przeczytać książkę. Okrągłe stoliki poustawiane na zewnątrz a koło nich parę krzeseł. Wyglądało na to że to miłe przytulne miejsce.
***
Wcale się nie myliłam. Pomysł z tą pracą był bardzo dobry. Ludzie uśmiechali się do mnie gdy podchodziłam do nich przyjmując zamówienia lub podając coś do stolika. Już bardzo dawno nie wiedziałam na raz tylu uśmiechniętych ludzi. Szef także wydał się w porządku. Był ode mnie starszy jakieś pięć cztery lata. Atmosfera w tym miejscu była magiczna i zarażała mnie swoim optymizmem. To było tak jakby miejsce w którym znikają wszystkie smutki. Nie ma nic obrucz otaczających cie uśmiechniętych ludzi. Coś niesamowitego.
 Wytarłam właśnie kolejny stolik mokrą szmatką. Zaraz powinnam kończyć pracę. W kawiarni nie było już żadnej żywej duszy. Nikogo obrucz mnie i Aaron'a który był na zapleczu. Tak Aaron to mój szef.
 Słysząc otwierające się drzwi kawiarni odwróciłam się. Własnym oczom nie wierzyłam kiedy przed sobą dostrzegłam Harry'ego. On był ostatnią osobą którą chciałam wiedzieć no i w dodatku w tak wspaniałym dniu jak ten. Harry mnie nie lubił a raczej nawet nienawidził. Chciałam teraz jak najszybciej gdzie uciec schować się. Będąc z Harry'm w jednym pomieszczeniu czułam się strasznie dziwnie. Jak taka banka mydlana która sięga już zmieni i wie że za chwilę się rozbije.
 Brunet rozejrzał się po kawiarni jakby czegoś szukał. Zastygłam w miejscu. On naprawdę tutaj był. Chłopak gdy mnie dostrzegł zrobił zdziwioną minę. Wyglądało na to że on także nie spodziewał się mojego widoku. W głębi duszy miałam nadzieję że zaraz sobie pójdzie jednak ten zaczął się do mnie zbliżać pewnym krokiem. Wyglądało na to że dobrze wie co robi. Jakby przez tą strasznie krótką chwilę zaplanował sobie wszystko co się teraz wydarzy. Jakby zapisał sobie w głowie scenariusz tego zdarzenia.
 Przez skórę przeszły mnie dreszcze gdy zatrzymał się naprzeciwko mnie. Na chwilę wstrzymałam oddech gdy chłopak otworzył usta by coś powiedzieć. Czułam się jakby ktoś za chwilę miał postawić mi karę śmierci lub ocalić mnie całą. Chodź ta druga opcja w tym momencie mogła być tylko wtedy gdy ucieknę. W głębi swojej duszy krzyczałam "Uciekaj!" Chciałam znaleźć się jak najdalej od lokatego.
-Kawę. -powiedział pewnie zasiadając na drewnianym krześle naprzeciwko mnie.
Zatkało mnie. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Raczej myślałam że powie coś innego sama właściwie nie wiem czego się tak naprawdę spodziewałam.
-Kawy. -powiedział oschle chłopak.
Stałam przecież jakieś parę minut bez ruchu przyglądając mu się. No tak to musiało dziwnie wyglądać. Gdy się ocknęłam odeszłam od niego bez słowa.
 Wzięłam do ręki filiżankę i wlałam do niej kawy. Czułam się tak niepewnie. Byłam prawie pewna że to nie koniec naszej 'rozmowy'. Czułam że za chwilę coś od siebie doda. Że powie parę rzeczy o których kompletnie nie chcę słyszeć.
 Podałam chłopakowi filiżankę kawy i już miałam odchodzić gdy usłyszałam jego głos.
-Zaczekaj. -powiedział.
Wiedziałam. Wiedziałam. Byłam tego pewna. Zaraz mnie obrazi albo jeszcze gorzej. Zła odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
-Muszę wracać do pracy. -odparłam i ponownie się od niego odwróciłam.
-Zaczekaj. -powiedział poważnie.
Mimowolnie odwróciłam się i zasiadłam na krześle koło niego.
-Mamy problemy. Coś złego dzieje się z Louis'em. On już nie jest sobą. To kompletnie inna osoba. Nie przychodzi na próby. Olewa nas wszystkich i ma jakieś dziwne tajemnice. Dobrze wiem że to przez ciebie. Odkąd się zjawiłaś mamy same problemy. Zmieniłaś Louis'a. W właściwie to go od nas zabrałaś. Odebrałaś nam go. Przynosisz same kłopoty. Jesteś zwykłą szmatą i nie zasługujesz na Louis'a. Dla twojego dobra powinnaś zostawić go w spokoju. Dobrze ci radzę odejść z jego życia i nigdy nie wracaj. -powiedział strasznie poważnie po czym wstał i bez słowa wyszedł.
-----------------------------------------------------------
Co myślicie o tym rozdziale? Mam nadzieję że wam się podoba. ;) Kocham was wszystkich kochani! Dziękuję że ze mną jesteście i czytacie.
Liczę na długie komentarze. ;)

21 komentarzy:

  1. Super :). Coraz ciekawiej. Piszesz świetnie. Jestem ciekawa dlaczego Lou olewa próby i chłopaków. Dla naszej głównej bohaterki ? Przecież nie rozmawia z nią i wraca wieczorem. No właśnie co robi całymi dniami? Dlaczego nasza bohaterka jest dla niego ważna ? No ciekawi mnie to. Pisz dalej :). Pozdro :*. PS zamiast uczyć się do kartkówek i spr (na które nic nie umiem) siedzę tu ;p.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział jak zawsze :D
    Proszę napisz szybko kolejny!
    Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział jest epicki ,super i nie wiem o co chodzi Harremu ale robi się co raz ciekawiej a myślałam ,że już nie możes być bardziej
    czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz po prostu blog... aż brak słów. Masz super, fajny, ciekawy i świetny i wiele pozytywnych słów. Gdy po przeczytaniu tak mnie zżera ciekawość jak to się wszystko potoczy. Prawie codziennie nawet co kilka minut sprawdzam tą stronę czy dodałaś następny rozdział. Normalnie tak zżera mnie ciekawość. Uwielbiam twój blog <3. Mam nadzieje że będzie dużooo a dużooo rozdziałów. Tylko szkoda że trzeba długo czekać na następny rozdział. Rozumiem masz mało czasu, swoje sprawy. Kocham twój blog. Proszę napisz szybko kolejny rozdział. Pliss... Pozdrawiam. :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog :* Tak zgadzam się z osobą powyżej. Również mnie też zżera ciekawość. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehhh nawet nie wiem co mam napisać....ten rozdział był supermegacudowny. Czekam na dalszą część. Już nie mogę się doczekać!!!! Pisz proszę bo umieram wręcz z ciekawości :DDDDD

    OdpowiedzUsuń
  7. jest wspaniały jak i poprzednie . masz nie samowity talent . życze sprzyjajacej wenie twórczej ☺
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Magiczny ;)! Louis nie pojawia się na próbach... Robi się interesująco ;) kiedy kolejny ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Super świetny rozdział! Chcę następny!♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny!!! Czy Hazza musi być taki... no taki jaki jest?
    mam prośbę używaj przecinków, bo czasami nie wiadomo o co chodzi. Życzę weny
    margaret-imagine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział :) dalej < 3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski <3
    Szybko dodaj następny ! ;)
    Życzę weny i zapraszam do mnie ;p
    http://opowiadanie-o-one-direction-i-ja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział bardzo fajny. Czekam na next ;p
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny, tylko co dalej z HARRYM? Nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. super rozdział to opwiadanie jest chyba najlepsze ajkie napisłaś takie magiczne :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Twoje opowiadanie mogłoby być fantastyczne, gdyby nie ogromna ilość błędów jakie popełniasz.Pomysł jest dobry. Świetnie też potrafisz opisać, to gdzie bohater się znajduje itd. Jednak czytanie tego bloga jest męczące. Mnóstwo powtórzeń! Kiedy widzę w jednym zdaniu trzy razy to samo słowo, to mam ochotę zamknąć laptop i uciec czym prędzej. Teraz zapewne jesteś na mnie zła, ale ja chcę pomóc. Może jeśli dam Ci solidnego, za przeproszeniem, kopa w dupę, to się obudzisz i weźmiesz za poprawianie. Słowa krytyki naprawdę czasem dużo dają. Wiem to z własnego doświadczenia. Podam Ci teraz przykład powtórzenia: "Nie wiedziałam go jakiś miesiąc a widząc go czułam się jakbyśmy się nie widzieli całe życie. " Można tam od razu przyczepić się także do interpunkcji ( w takich przypadkach przed "a" stawiamy przecinek) oraz do literówek (napisałaś "wiedziałam" zamiast "widziałam"). Popełniasz także błędy ortograficzne. Słowo "obrucz" tak naprawdę pisze się "oprócz". Troszkę tego jest. Przepraszam jeśli Cię uraziłam, ale powinniśmy być szczerzy. Proszę także, abyś po tym komentarzu nie rozważała usunięcia bloga itp. Podkreślam, że fabuła jest ŚWIETNA! Nie poddawaj się, doskonal się! Mam nadzieję, że to ty kiedyś wejdziesz na mojego bloga i mi MOCNO DOKOPIESZ! Wierzę, iż sobie poradzisz! :)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mi się podoba mimo tych mały błędów ;P

    OdpowiedzUsuń
  18. SUPER <3 DALEJ :**

    OdpowiedzUsuń
  19. Mi się bardzo podoba. Louis nie mógł się przez nią zmienić. To nie fair... Czekam na ósmy <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy